Blackout na Zanzibarze
Dom żółwia. Zanzibar
Małgorzata Szejnert
Znak 2011
O tej porze roku jest tam świetna pogoda, dlatego to jeden z zimowych kierunków dla wielbicieli słońca, plaży i nurkowania.
Wieś Nungwi na północnym cyplu wyspy Ungui, zwanej powszechnie Zanzibarem, to znane już na świecie skupisko baz nurkowych. Divemaster Mtwana urodzony w tej wiosce nurkował co najmniej tysiąc razy, instruktor nurkowy z Republiki Południowej Afryki Peter Minchin zwany Bru (postawił sobie dom przy nungwijskiej plaży) trzy, a może cztery tysiące razy, Matylda Pniewska, instruktorka nurkowa z Polski (pobudowała się koło Bru, jeszcze bliżej wody), przekroczyła tysiąc pięćset razy i przestała liczyć. Wszyscy wspominają spotkania z żółwiami zielonymi, delfinami albo rekinami.
s. 16
Żółw jest jednym z kilku najbardziej znanych mieszkańców wyspy. Na Zanzibarze urodził się Farrokh Bulsara, znany jako Freddie Mercury. Stąd także pochodzi córka wielkiego sułtana Saida – księżniczka Salme, która uciekła do Europy i przez jakiś czas mieszkała nawet w Bydgoszczy.
Targi niewolników
Wyspa jest mała i znajduje się niedaleko Tanzanii. Szejnert na wyspie spędziła sporo czasu – spotyka się z miejscowymi i przyjezdnymi, którzy osiedlili się na Zanzibarze. Bada dokumenty. Snuje historię wyspy na przestrzeni 170 lat. Opowiadają ją także pałace, domy w formie szałasów, kazamaty.
Z Zanzibaru wyruszali na kontynent wielcy odkrywcy: David Livingstone, Henry Morton Stanley czy Richard Burton. To tu odbywały się największe na świecie targi niewolników, tu były najsłynniejsze plantacje goździków i aukcje kości słoniowej.
W latach 60. XX wieku na Zanzibarze wybuchła rewolucja antyarabska, a rządy przejęła wówczas prokomunistyczna partia. Szejnert próbuje ustalić, ile osób zginęło, gdzie znajdują się ich groby. Nie jest to łatwe. Jak to w Afryce.
Zanzibar i współczesna kolonizacja
Dla Szejnert historia Zanzibaru to klucz do zrozumienia Afryki, na styku wpływów Orientu i Europy.
Dziś wielu szuka tu możliwości, żeby osiąść i spróbować życia innego od europejskiego pędu do samozagłady. Czy jednak na pewno to taki raj na ziemi?
Najciekawszy wątek w Domu żółwia wiąże się właśnie z nami, przybyszami z Europy. Wielkie hotele, które powstają jak grzyby po deszczu, należą głównie do białych przybyłych na wyspę.
Z tych hoteli dla zagranicznych turystów rozciąga się zresztą widok, którego nie miał nawet sułtan Said ze swoich tarasów.
Zasiedziali mieszkańcy Zanzibaru, często potomkowie niewolników – ludzi, których skradziono, mówią, że obcy kradną im dzisiaj ocean.
s. 9
Machina współczesnej turystyki to doskonałe źródło dochodu, choć niewiele z tego dobrego wynika dla samej wyspy i jej mieszkańców. Ten hotelowy i turystyczny boom to nowa forma kolonizacji wyspy – ciekawie opowiedziana przez Szejnert. I warta uwagi. Nawet jeśli wytrąca nas z dobrego samopoczucia, pokazuje perspektywę inną niż nasz europejski punkt widzenia.
Blackout, czyli romantyzm przy świecach
Zanzibar ma swoją ciemniejszą stronę, która nie tylko oznacza polityczne i historyczne uwikłanie, ale i współczesne problemy.
Od 10 grudnia 2009 roku Zanzibar jest znowu stinkybarem, jak za Livingstone’a. Tym razem smród ma inną naturę, To nie wyziewy gnilne, ale spaliny wydalane przez tysiące dużych i małych generatorów rzężących w podwórkach i bramach; cała wyspa huczy. Jest najgorętszy czas w roku. Wiatraki wiszą nieruchomo pod sufitami. Trwa kolejny wielki blackout zanzibarski.
s. 327
Rok wcześniej także był wielki blackout, a prezydent Amani Karume poradził obywatelom, żeby odkryli romantyzm przy blasku świec. Zanzibar wisi na jednej nitce, prąd przepływa podwodnym kablem z lądu Afryki.
Tym, którzy na Zanzibar lecą, ale i tym, którzy ostatecznie z wakacji zrezygnowali, szczerze polecam lekturę reportażu Małgorzaty Szejnert Dom żółwia. Zanzibar.
W styczniu i lutym temperatury przekraczają 35 stopni Celsjusza. W marcu rozpoczyna się pora deszczowa, która trwa do maja. Ulewy bywają tak intensywne, że wiele hoteli jest nieczynnych w tym czasie.
30 grudnia 2020