Czy Chopin był gejem? Jak czytać listy romantyków

Korespondencja Fryderyka Chopina
Zofia Helman, Zbigniew Skowron, Hanna Wróblewska-Straus (oprac.)
Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego

O listach Chopina zrobiło się głośno kilka miesięcy temu za sprawą szwajcarskiego dziennikarza muzycznego Moritza Webera, który obwieścił światu, że Fryderyk Chopin – jak wynika z jego listów – był gejem. Dwugodzinna audycja zatytułowana „Mężczyźni Chopina” wywołała prawdziwą burzę, wychodząc daleko poza granice fanów muzyk klasycznej. 

Rewelacjami o rzekomo ukrywanej tożsamości seksualnej Chopina zainteresował się „The Guardian”. Za nim poszły niemal wszystkie zagraniczne media.

Polskie media próbowały sprawę rzeczowo potraktować, głównie jednak skupiając się na relacjonowaniu Weberowskiej interpretacji i społeczno-politycznym kontekście, w którym Polska stała się głównym homofobem Europy. 

Jak więc z tym Chopinem było? 

Moje życie, jeszcze raz daruj, kochanku, że ci dużego listu nie piszę. – Jest to może grzeszyć w nadziei miłosierdzia – ale my się rozumiemy – nie od dziś! – ani wczoraj. – Jeszcze raz kochaj mnie, jak ja ciebie.

List Fryderyka Chopina do Józefa Kolasantego Jędrzejewicza, 10 września 1832, t. 2, cz. 1, s. 186

Weber poszedł po najmniejszej linii oporu i aż dziw bierze, że dwugodzinną audycję radiową ukręcił z listów, które przetłumaczył sobie w… translatorze Google’a. Bo to Tłumacz Google’a „kochanka” z listu Fryderyka Chopina do Józefa Kolasantego Jędrzejewicza przetłumaczył nie jako „my dear”, ale „my lover”. 

List, o którym mowa, Chopin pisze w 1832 roku z Paryża do Józefa Kolasantego Jędrzejewicza, narzeczonego starszej siostry Ludwiki, z którym znali się od dziecka. Jest reakcją na wiadomość o ich ślubie, co zresztą jasno wynika z treści całości:

Najukochańsze Życie moje! – Daruj mi, że za twój tak miły list ten świstek odbierasz, ale dałeś mi już prawo postępowania z tobą z większą jeszcze jak kiedykolwiek szczerością: dlatego wiem, że nie będziesz na papierek uważał. Doniosłeś mi rzecz upragnioną! – Kocham cię zawsze, miałeś we mnie przyjaciela i bądź przekonany, że i dziś znajdziesz we mnie takiego chłopaka, jakiego powinieneś. – Gdybym mógł jako drużba uściskać was w dzień ślubu i widzieć przy ołtarzu, dałbym połowę życia – ale nic z tego – tylko wam podług twojego życzenia poślę poloneza i mazura – żebyście skakali i prawdziwie się weselili, bo wasze dusze mogą się cieszyć. […]

Daj dłoń i buzi. – Kochaj mnie, twój najszczerszy Fryc.

Moje życie, jeszcze raz daruj, kochanku, że ci dużego listu nie piszę. – Jest to może grzeszyć w nadziei miłosierdzia – ale my się rozumiemy – nie od dziś! – ani wczoraj. – Jeszcze raz kochaj mnie, jak ja ciebie.

List Fryderyka Chopina do Józefa Kolasantego Jędrzejewicza, 10 września 1832, t. 2, cz. 1, s. 186

Weber jednak z listów wybierał to, co mu pasowało. I snuł opowieść o tym, że bliskie relacje wiązały Chopina z Tytusem Woyciechowskim – bliskim przyjacielem, do którego także pisywał czule.

Fragment jednego z listów do Woyciechowskiego

George Sand była przykrywką? 

Czy na tej podstawie można wysnuć teorię o homoseksualnych skłonnościach Chopina? A może o biseksualnych, bo przecież nie sposób zapomnieć o miłości do Konstancji Gładkowskiej czy George Sand? 

Polscy muzykolodzy, tłumacze i znawcy twórczości i biografii Chopina niezwykle ostrożnie podchodzą do takich rewelacji i krzywią się na wspomnienie nazwiska Webera. Ich głównym argumentem za obaleniem rewelacji Webera jest kontekst epoki.

I choć niewiele więcej wyjaśniają, to właśnie romantyczny kod jest kluczem do rozszyfrowania listów Chopina. 

Jak czytać listy romantyków? 

Myślenie jest tylko snem uczuć, zamarłym uczuciem, bladosinym słabym życiem

Novalis 

Miłość romantyczna to coś więcej niż uczucie. To sposób docierania do sedna świata. Narzędzie samopoznania.

Miłość w romantyzmie stała się więc nowym językiem. Była efektem zerwania z dotychczasowymi regułami, oddaniem się żywiołowi tego, co autentyczne. Odtąd zdolność odczuwania i wyrażania staje się stylem myślenia, sposobem na wyrażanie pełniejszej wersji człowieczeństwa. 

Romantyczna koncepcja miłości bliska była Platońskiemu odczytaniu: 

Albowiem dawniej natura nasza nie była taka, jak teraz, lecz inna. Bo naprzód trzy były płcie u ludzi, a nie, jak teraz, dwie: męska i żeńska. Była jeszcze trzecia prócz tego: pewien zlepek z jednej i drugiej, po którym dziś tylko nazwa jeszcze pozostała, a on sam znikł z widowni. Obojniakowa płeć istniała wtedy, a imię jej i postać złożone były z obu pierwiastków: męskiego i żeńskiego”.

Platon, Uczta, przeł. W. Witwicki, Warszawa 1957, s. 189.

W listach Chopina nie ma niczego, czego nie znajdziemy w listach Mickiewicza, Słowackiego czy Byrona.

Pisanie o miłości do najbliższych przyjaciół mężczyzn nie musiało wiązać się z seksualnym pociągiem erotycznym. Mogło być ekspresją, stylem bliskiej rozmowy, w której szuka się głębszego porozumienia. Formułą, w której szuka się sposobu na skrócenia dystansu dzielącego przyjaciół, gdy jeden miesza w Paryżu, a drugi w Warszawie. 

A co z polonezem na ślub? 

Czy to oznacza, że Chopin był heteroseksualny? Też niekoniecznie. Po prostu na podstawie samych listów nie da się tego stwierdzić. Szczególnie że podejście do miłości w XIX wieku znacznie różniło się od współczesnego, co najlepiej pokazują nawiązania do Platona.

Było szukaniem bratniej (albo bliźniaczej) duszy.

Zostawiając nieco na boku gender, w listach Fryderyka znacznie ciekawsze rzeczy się dzieją.

Z pewnością od razu można zobaczyć, jak mocno wybrzmiewa ich dialogowa formuła, w wielu przypadkach są niezwykle melodyczne. Jak czytając je dziś, czujemy żywotność języka i emocjonalny ładunek. 

Bo romantyczna konwencja to nie tylko ekspresja słów. Pisało się tak, żeby oddać gest, mimikę, niemalże układ ciała. To wszystko tworzyło specyficzny subkod, odzwierciedlający relację piszących do siebie. I czytających – jakby rozmawiali na ten moment ze sobą.  

O tym jednak w audycji Webera nie było.

Podobnie jak słowem nie było o tym, o jakim właściwie polonezie i mazurku na ślub siostry Chopin pisał?

Nic bowiem nie wiemy o kompozycjach zawierających takowe dedykacje. Hanna Wróblewska-Straus – opracowująca listy polskiego kompozytora – podejrzewa, że oba autografy mogły zaginąć już w 1863 roku.

1 marca 2021