„Grabież”. Jak pokolenie wnuków radzi sobie z nie-pamięcią
Grabież. Historia majątku rodzinnego i nazistowskiego skarbu
Menachem Kaiser
przeł. Monika Skowron
Ośrodek Karta 2023
To jedna najlepszych książek o radzeniu sobie z pamięcią, przeszłością, traumą Holocaustu w rodzinie i Historią, która tak silnie ingeruje w teraźniejszość. Miks gatunków – od reportażu poczynając na biografii kończąc. Co zaskakuje najbardziej, to nieoczekiwanie zabawna i niesamowicie inteligentnie poprowadzona narracja.
Odzyskiwanie żydowskiego mienia
Kiedy Menachem Kaiser po raz pierwszy przyjeżdża do Polski, niewiele wie o przeszłości ocalałego z Holocaustu dziadka. Jego reportaż – bo Grabież mieści się gatunkowo w ramach reportażu – to opowieść pisana na bieżąco z osobistego projektu, w który postanawia się zaangażować autor.
Otóż wychowany w Kanadzie Menachem Kaiser postanawia odnaleźć kamienicę w Sosnowcu, która należała kiedyś do jego dziadka i odzyskać ją, choć przede wszystkim dowiedzieć się więcej o przeszłości rodziny, jej członkach, dalekich krewnych, z których – jak się okaże – jeden staje się najbardziej rozpoznawalną postacią wśród budowniczych kompleksu Riese, którego doskonale znają poszukiwacze skarbów (w tym złotego pociągu) na Dolnym Śląsku.
To jednak nie jest zwyczajnie poprowadzona rodzinna narracja z historycznym tłem, której początek znajduje się w Polsce. Dostajemy wielowątkową opowieść o tym, czym dziś jest Polska, jak skomplikowana staje się sprawa odzyskiwania żydowskiego mienia – nie tylko prawnie, ale przede wszystkim emocjonalnie, bo mieszają się perspektywy czasowe, odczucia, moralne oceny, socjologiczny kontekst. Autor odkrywa przed nami wszystkie swoje wątpliwości – co ważne, będą się one zmieniały w czasie, a to sprawia, że czujemy się bliżej autora.
Odzyskiwanie pamięci
Być może jedną z największych wartości książki Kaisera jest właśnie on sam i jego uwikłanie się w historię, której nie da się inaczej rozplątać, inaczej opowiedzieć, jak tylko jadąc razem z nim w tę podróż w głąb siebie i w głąb kraju, który kiedyś był ojczyzną jego przodków.
Powiedzieć, że autor unika patosu, to nie dość precyzyjnie oddać emocjonalny ton narracji. Kaiser ma alergię na patos, ale jednocześnie wcale nie sili się na bycie bezstronnym ironicznie podchodzącym do rzeczywistości narratorem. Jego metoda opowiadania sprowadza się do bezustannego kwestionowania własnych odczuć i maksymalnego niuansowania sytuacji i zachowań innych.
Dzięki temu obcujemy z postaciami, które nie są jednowymiarowe. Kaiser niejednokrotnie zresztą pokazuje sytuacje, które kreuje, w taki sposób, że czujemy się niczym niewidzialni towarzysze jego rozmów. Daje nam przy okazji świetny wgląd w polskie społeczeństwo, jego wady, zalety – ale znów, bez stereotypów i bez konfrontowania się ze stereotypami. Idzie w poprzek tego, czego mogliśmy się spodziewać po osoby patrzącej z zewnątrz.
Bywamy więc zaskoczeni, kiedy mieszkańcy kamienicy w Sosnowcu wpuszczają do siebie obcych i wypytujących o przeszłość nieznajomych i nie stają się niemili czy choćby podejrzliwi nawet wtedy, kiedy autor w końcu wyjawia, że jego dziadek był właścicielem kamienicy. Zaskoczenia nie kryje nawet Kaiser, kiedy wspólnie ze znajomym szukającym ukrytego w czasie wojny złota proszą starszą mieszkankę domu o możliwość zobaczenia strychu, a ta zgadza się na to bez żadnych pytań i warunków wstępnych.
Odzyskiwanie siebie
Rzadko kiedy udziela mi się taki zachwyt nad książką. Do tego stopnia silny, że po miesiącu wróciłam do ponownej lektury. Czytanie po raz drugi bywa perfidnym testem na to, jak bardzo narracja nie nudzi nas. Grabież nie nudzi nawet przez moment. A do tego jeszcze mocniej wybrzmiewa pewien ciekawy rys opowieści.
Otóż Kaiser wykreował reporterski projekt performatywny – nie tylko dlatego, że autor pisze w czasie i prowadzi opowieść zgodnie z tokiem zmian i wydarzeń, które następują. Pisze tak, żeby odsłonić przed nami – i przed sobą – zmiany, które zachodzą w nim samym.
Co właściwe robi i co może zrobić z pamięcią i nie-pamięcia rodzinną? Na ile i w jaki sposób to determinuje jego życie, tożsamość, stosunek do Historii? Pytania mnożą się. Nie ma oczywistych odpowiedzi. Z każdym zdaniem zagłębiamy się w coraz dziwniejszą realność.
Zaczynamy dostrzegać, jak bardzo to, co pisał o równoczesności przebywania w czasie i miejscu Michel Foucault, staje się naszym udziałem w lekturze:
Znajdujemy się w czasach symultaniczności, w epoce zestawiania, w epoce rzeczy bliskich i dalekich, jednego obok drugiego, rozproszonego. Znajdujemy się w momencie, kiedy jak sądzę, świat wydaje się nie tyle długą historią rozwijającą się w czasie, co siecią łączącą punkty i przecinającą własne poplątane odnogi.
Michel Foucault, Inne przestrzenie
Weźmy choćby świat sądowej batalii, prawniczych zawiłości i politycznych, społecznych zmian w tle, które przekształcają historię w absurdalny zlepek zdarzeń… Gdyby nie bliska pamięć czytelników (chodzi w końcu o zdarzenia znane nam z medialnych doniesień ostatnich lat), trudno chyba byłby uwierzyć, że miało to wszystko miejsce.
Kaiserowska opowieść nie jest historią o zastygłej pamięci ani nawet o pamięci, która zakłóca teraźniejszość, wdzierając się w codzienność na wszelkie możliwe sposoby. To opowieść o teraźniejszości zdefiniowanej przez przeszłość, która nie jest ani łatwa do odkrycia, ani oczywista w swoich trajektoriach.
Nie zdziwi nikogo pewnie – odnotuje dla porządku – że w 2021 roku Grabież znalazła się na liście najlepszych książek non-fiction „The New York Times” oraz otrzymała Canadian Jewish Literary Award w kategorii „Biografie”. W 2022 roku autor wyróżniony został Sami Rohr Prize for Jewish Literature, przyznawaną w USA pisarzom, których prace odgrywają istotną rolę w badaniu i przekazywaniu żydowskiego doświadczenia.
Odzyskiwanie tożsamości?
W końcu trzeba powiedzieć, że Menachem Kaiser pokazuje, jak fascynującą opowieść ma do opowiedzenia pokolenie wnuków. Przede wszystkim o sobie – i własnym uwikłaniu, w którym tkwią. Jak radzą sobie z wiedzą i niewiedzą o swoich korzeniach. A Polska nazywana przez Żydów Polin z pewnością nie jest miejscem, które dawałoby szasnę na odpoczynek.
Czym więc jest pamięć dla Kaisera i jemu podobnych? Czy wystarczy nam odpowiedź, że to miejsce pochodzenia, zastoju, a jednocześnie odkrywania? Kompleksem różnych i często odmiennych znaczeń?
Nie wiem, czy by to satysfakcjonowało autora, ale z pewnością jego pamięć – ta odsłaniana w książce –staje się przeszłością teraźniejszości, czymś na kształt Derridiańskiej repetycji, w której sięganie do archiwum staje się zawsze powrotem nakierowanym, wymuszonym, przez nastawienie na przyszłość, warunkiem koniecznym instynktu życia.
25 września 2023