Las duchów. Syberia – urealniona czy literacka? 

Las duchów
Andrzej Dybczak
Warszawa 2024

Dziwne lalki z Muzeum Etnograficznego w Krakowie stały się pretekstem do reporterskiego śledztwa, skąd się wzięły i co oznaczają. Zaprowadziło to autora na Syberię, do pozostałości po ludach, które żyją w lasach według własnych reguł. Reportaż jest czymś więcej niż jedynie zapisem podróży.

Reporter wśród duchów Syberii 

Ale zaczynając od podróży… To z pewnością jedna z tych, o których każdy skrycie marzy: prawdziwie dzika i groźna, całkowicie pozbawiona turystyki. Autentyczna. Dybczak daje się jej uwieść, ale jednocześnie kontroluje opowieść, pokazując, jak bardzo jest z zewnątrz. Jak bardzo miejscowi nie pozwalają mu wejść do tego świata i zrobić z tego turystyki albo zgrabnej opowieści. 

A jednak dostajemy opowieść – niesamowitą i jakby niemożliwą. Trudno uwierzyć, że tak gdzieś żyją ludzie, że tak się o nich pisze, że tak niedostępni pozostają. Jasne – można powiedzieć, że Syberia aż zanadto podsuwa taką właśnie kliszę opowieści: o dzikości i niedostępności. Ponieważ Syberia ma w naszym odbiorze i wyobraźni sporą nadbudowę znaczeń, to reportażowa forma staje się idealnym wręcz narzędziem uziemiania opowieści. I to się genialnie Dybczakowi udaje.

Ledwo usłyszałem jego słowa poprzez szum wiatru i drzew. Przestąpił z nogi na nogę, jakby chciał już iść.
– A w tej skrzyni co jest? – zapytałem.
Nie odzywał się przez chwilę. Wiatr się wzmagał. Starałem się zapamiętać to miejsce, jego kształty, krąg drzew.
– Tam leża takie czarty drewniane jak te twoje. Chcesz je zobaczyć?
Mój puls przyspieszył, chociaż przecież wiedziałem już o tym, miejscu od Pawła Paterki. Nie patrzyłem na Kanaka. Miałem przed oczami gnące się od uderzeń wiatru drzewka, pozawieszane na nich przedmioty huśtające się bezwładnie. (173) 

Śledztwo nie kończy się sukcesem, bo w sumie nie dowiadujemy się niczego pewnego o figurkach z muzealnych zbiorów – choć jednocześnie dowiadujemy się wiele. Najważniejsze wydaje się to, co także najbardziej samego autora zajmuje, czyli poznajemy specyfikę pewnych wspólnot prehistorycznych – Selkupowie i Nieńcy to grupy etniczne funkcjonujące do dziś na Syberii. Pierwsi to myśliwi, żyjący z polowania w tajdze, drudzy – pasterze reniferów. Żyją wśród przyrody, ich religią jest szamanizm. I to ci ludzie – dziwni dla współczesnych – są centrum tej opowieści, ze swoją przeszłością, teraźniejszością i tym, co w nich samych łączy obie te czasoprzestrzenie.

Reportaż, który staje się doświadczeniem 

Nikt nie wie, czym jest Syberia – twierdzi w jednym z wywiadów Andrzej Dybczak. Syberia to wiele narodów, wiele języków, ogromna, bardzo słabo zaludniona kraina na północy Azji, olbrzymie przestrzenie. W Lesie duchów mamy szansę zobaczyć, poczuć i niemal dotknąć jej kawałek, dzięki czemu staje się bardziej realna w całości. 

Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że autor wybiera tę formę reportażu, która jest zapisem procesu, obserwacji, czekania, spotkań przypadkowych, niezaplanowanych, chwilowych, milczenia i przyzwolenia na brak odpowiedzi. 

Pokora wobec inności 

Tak, Dybczak nie sili się na udzielanie odpowiedzi, na dopowiadanie wątków. Nie bawi się w listowanie retorycznych pytań. Jego „ja” wpisane w tekst jest pokorne wobec świata, do którego wchodzi, ludzi, których spotyka i ich historii. Dzięki temu czytelnik odbiera opowieść jako bardziej uczciwą, realną albo mniej skonstruowaną. Ale nie dajmy się zwieść, to jest literatura. Bardzo ciekawy typ literatury, który otrzymał w 2025 roku Nagrodę im. Ryszarda Kapuścińskiego. 

22 października 2025