Penelopa i Odyseusz na Itace

Pewnie rzadko zadajemy sobie pytanie: po co czytamy? Dla przyjemności? Bo chcemy oderwać się od tu i teraz? Zrozumieć spojrzenie innych? Niezależnie od indywidualnych intencji wstępnych czytanie nas zmienia, daje nam pole do porównań, mnoży warianty punktów widzenia.

Kiedy dajemy się oczarować książce, jej esencja wnika w nas niczym radioaktywny opad w glebę. Odtąd pewne nasiona już w nas nie zakiełkują, ale za to inne, dziwniejsze, bardziej fantastyczne, mogą wydać plon.

Salman Rushdie

Siłę literatury widać w słowach, widać ją nierzadko także na ekranizacjach. Te udane przechodzą do pamięci zbiorowej, te fatalne sprawiają, że rykoszetem obrywa literatura. Nawet jeśli zasługuje na wiele więcej. Tak jest w przypadku Odysei Homera i Powrotu Uberto Passoliniego (Return)

Kim właściwie jest Odyseusz?

U Homera Odyseusz jest przede wszystkim wojownikiem, czas spędza na wojnach, z których najważniejsza – ta pod Troją – przyniesie my sławę głównie dlatego, że to on wymyśla podstęp z koniem trojańskim). Po trwającej 10 lat wojnie trojańskiej kolejną dekadę spędza na tułaczce, zanim bogowie pozwolą mu wrócić do Itaki. 

Odyseusz jest zabawny, przebiegły, świetnie kłamie. Mówiąc współczesnym językiem: trudno o postać tak skupioną na realizacji celów jak on.

Itaka – miejsce Penelopy

Itaka bardziej niż ukochaną ojczyzną jest miejscem, do którego się zmierza, bo czeka tam Penelopa, a może dlatego, że podróż musi mieć swój kres zapalnnowanm wcześniej?

Homer zdaje się podpowiadać nam, że chodzi przede wszystkim o Penelopę. Podróż Odyseusza do Itaki nawet jeśli trwa 10 lat, to ani przez chwilę nie schodzi mu z oczu jako cel. Nietrudno sobie wyobrazić, że Odys wraca już jako inny człowiek – nie tylko dlatego, że starszy o 20 lat (najpierw 10 lat na wojnie, potem kolejne 10 błądzi po Morzu Egejskim). Przemiana jest znacznie głębsza. 

Podróż jako wędrówka (ale czy zawsze nas zmienia?)

Pierwsze, co możemy odnotować, to to, że podróż Odyseusza była męką. Ale ona właśnie rozpalała i wciąż rozpala wyobraźnię współczesnych jako prototyp wielkiej wędrówki. Jej wyobrażenie dziś funkcjonuje chyba najsilniej w wersji, którą opisał Kawafis – i gdzie celem nie jest miejsce, ale wędrowanie: 

Jeśli wyruszasz w podróż do Itaki,

pragnij tego, by długie było wędrowanie,

pełne przygód, pełne doświadczeń.

[…]

Przez cały ten czas pamiętaj o Itace.

Przybycie do niej – twoim przeznaczeniem. 

Ale bynajmniej nie śpiesz się w podróży.

Lepiej by trwała ona wiele lat,

abyś stary już był, gdy dobijesz do tej wyspy,

Bogaty we wszystko, co zyskałeś po drodze,

nie oczekując wcale, by ci dała bogactwo Itaka. 

[…] 

(tłum. Zygmunt Kubiak)

Itaka nie musi być konkretnym adresem ani punktem na mapie. Choć wydaje się, że jakiś topograficzny punkt zawsze musimy mieć w naszym wyobrażeniu wędrówki.

W Odysei nie ma za dużo o Itace. Bardziej od detali topograficznych (choć roi się od nazw) Homera interesował opis postaci, ich perypetii, pochodzenia i kontekstu sytuacyjnego, w jakim się poszczególni bohaterowie znaleźli. 

Odyseusz w literaturze

Odysei Homera Odyseusz jest postacią skomplikowaną, przebiegłą i w wielu momentach zabawną (w najlepszym tego słowa znaczeniu).

Współcześni (zwłaszcza młodsi czytelnicy, a zwłaszcza widzowie) mogą mieć mgliste pojęcie o Odyseuszu. Pewnie kojarzą Troję i pewnie w miarę znajoma wydaje im się opowieść o jego powrocie do Penelopy.

Ale Odyseusz miał swoich kilka wersji w literaturze – na pewno do takich należy poemat Alfreda Lorda Tennysona Ulisses (1842) czy powieść Jamesa Joyce’a z 1922 roku o tym samym tytule, przepisana na nowoczesne wyobrażenia Odyseja Nikosa Kazantzakisa (1924). W każdej z nich Odyseusz nie tracił nic ze swojej skomplikowanej struktury.

Penelopiada

Nie mniej skomplikowaną i barwną postacią jest Odyseusz we wspaniałej powieści Margaret Atwood Penelopiada (2008), która skupia się na losach Penelopy – i historię powrotu opowiada z jej perspektywy, w zgodzie z tradycją starożytną, korzystając z wielu źródeł mitologicznych przekazów.

To co najbardziej uderzające u Atwood to niewyjaśnione okrucieństwo Odyseusza zabijającego nie tylko zalotników, ale i służki oraz sytuacja Penelopy – opuszczonej, zostawionej w obcym miejscu, a potem zderzającej się z nieoczywistym wcale powrotem Odyseusza. U Atwood – podobnie zresztą jak u Homera – najbardziej tajemniczy jest moment ponownego spotkania Penelopy i Odyseusza. Co myślała i czuła patrząc na człowieka, który jest kompletnie kimś innym niż pamiętany przez nią mąż?

Atwood pozwala nam głębiej zrozumieć historię opowiadaną przez Homera. Daje nam szansę na postawienie nowych pytań i zobaczenie głębszych motywacji postaci.

Return, czyli filmowy Odyseusz

Film Uberto Pasoliniego Powrót (2024), z Ralphem Fiennesem i Juliette Binoche w rolach głównych, jest nie najlepszym wpisem w tradycję przeplatających się Odysei. Fiennes wciela się w nim w weterana dojrzałego wiekiem i doświadczeniem, który przybywa do domu – do miejsca, ludzi i rodziny, których nie widział od 20 lat.

Krajobraz, do którego powraca, jest suchy i brudny, utrzymany w odcieniach sepii, wypłukiwany na zmianę przez słońce i nudną monotonię budynków z żółtej cegły. Zadymione, źle oświetlone wnętrza średniowiecznych włoskich budowli są tu i ówdzie stylizowane na pałace i rudery z epoki mykeńskiej (ok. 1600-1100 p.n.e.), w których miała rozgrywać się oryginalna Odyseja. Ale mimo pewnie szczerych wysiłków próbujących odtworzyć realia Odysei Homera pominięto najważniejszy motyw i wątek: znaczenie sztuki opowiadania historii.

Tkanie opowieści

Odyseja niejako prosi nas o zastanowienie się nad człowiekiem, który próbował sprowadzić swój lud/wojowników do domu i nie udało mu się; epopeja rzuca wyzwanie, aby nadać sens przeplatającym się tematom przetrwania, powrotu do domu, tożsamości i dwustronnej natury narracji.

Epopeja otwiera się słynną inwokacją do muzy, by „opowiedziała historię mężczyzny”, a kończy opisem bogini Ateny wciąż w „głosie” jej przebrania. Najważniejsze wątki łączą teraźniejszość z przeszłością, i to one odgrywają kluczowe znacznie dla prawdziwego powrotu poprzez ponowne spotkanie z tym, kim był, zanim wyruszył na wojnę. Temu właśnie służy seria rozpoznań: przez opiekunkę, psa, ojca.

Homerowska wersja Odyseusza – podobnie jak późniejsze Joyce’a, Kazantzakisa czy Atwood – pokazują człowieka z przeszłością, który cierpiał i zmienił się.

Powrocie nie widzimy takiego Odyseusza. Film zdaje się istnieć w jakiejś nieokreślonej teraźniejszości. Być może najwyraźniej widać to w słynnej scenie, w której Eurykleia, wieloletnia pielęgniarka Odyseusza, rozpoznaje go po bliźnie pod kolanem. Kiedy opiekunka ja rozpoznaje, staje się to inspiracja do kolejnego opowiadania – o tym, skąd wzięło się imię Odyseusza.

Scena ta ma kluczowe znaczenie dla poetyki homeryckiej, ponieważ pokazuje asocjacyjną moc opowiadania historii: wszystko na świecie – i każdy – jest okazją do innej opowieści, innej perspektywy, innego ujęcia. Wszystkie historie, w tym nasza własna, ma rys wieczności dzięki ciągłemu tkaniu i rozwijaniu. 

I to właśnie: tkanie opowieści gubi sens homeryckiego fenomenu, który rozpalał i wciąż rozpala wyobraźnię.

Jasne, że można powiedzieć, że każda wersja Odysei mówi tyle samo o swoim czasie odbiorcach, co o tradycji mitu. I oczywiście z tej perspektywy patrząc na Powrót, można zobaczyć siłę fantazji o brutalnej zemście, która dokonuje się nawet mimo tego, że wiemy, że trauma kształtuje zarówno ofiarę, jak i sprawcę. Dlatego prawdziwa historia Penelopy i Odyseusza – także z listą pytań i wątków bez odpowiedzi – znajduje się w Penelopiadzie Margaret Atwood. To byłby dopiero film…

19 stycznia 2025