Dziady i dybuki. Jarosław Kurski odsłania rodzinne tajemnice
Dziady i dybuki. Opowieść dygresyjna
Jarosław Kurski
Agora 2022
Dla mnie ojczyzną zawsze będzie Gdańsk.
To jedna z tych książek, w których jest rodzinna tajemnica, poplątane losy i biografie idące w poprzek utartym ścieżkom.
Jarosław Kurski wiele lat temu, pisząc biografię Lecha Wałęsy, zacytował jego jedno pochopnie rzucone zdanie o tym, że o Annie Kurskiej – matce autora – mówi się, że jest Żydówką.
Syn ani przez moment nie sądził, że kryje się za tym przeszłość, tajemnica i fascynująca w gruncie rzeczy opowieść… Ale i ukryte stłumione lęki przed czymś więcej niż jedynie stygmatyzacją.
– Nie rozumiesz, nie wiesz, co robisz. Nie wiesz, jaki los szykujesz sobie. Jaki los szykujesz jemu – wskazała na leżące w becie niemowlę, mego syna.
– Ależ mamo, na Boga, o co ci chodzi, to tylko jedno niewinne zdanie…
s. 7
Tak zaczyna się ta opowieść, w której przez dziesiątki lat Kurski próbuje rozwikłać historie poszczególnych członków rodziny. Matka z czasem nieco przestaje bronić się, choć każe sobie obiecać, że będzie można wszystko opisać dopiero po jej śmierci.
Matka Polka i patriotka
Anna Kurska – Polka i patriotka z ducha Romana Dmowskiego przez całe życie postrzegała siebie wyłącznie w jeden określony sposób.
W jej lękach, patriotycznym zapale i oporze przed jakąkolwiek skazą na tym polskim wizerunku odbija się polskość – konfrontowana z podejściem syna Jarosława. Jego Polska – podobnie jak Polska Bronisława Geremka – jest nieco inna.
Czy ta inna Polska jest bardziej różnorodna? Z pewnością więcej w niej sprzeczności, plątaniny nieoczywistych odczuć, braku gotowych odpowiedzi. Jest mniej patosu, ale z pewnością nie mniej tego, co moglibyśmy nazwać polską racją stanu.
Kurski ucieka od współczesności, choć aktualność wdziera się żywiołem matczynego buntu i pretensji. Wdziera się w końcu wszeobectą politycznością, podziałem i konfliktem.
To co aktualne, metodycznie jest tłumione. Kurski za wszelką cenę nie chce napisać współczesnej diagnozy polskości, łudząc się, że da się opisać dzieje rodziny – jakby na przekór Polsce współczesnej.
Patriotyczny nalot
Jarosław Kurski wychował się na wzniosłych polskich wieszczach: Słowackim, Wysockim, Kaczmarskim. Cytaty, które pobrzmiewają w jego pamięci, z pewnością dają czytelnikom poczucie, jak bardzo ta polskość jest ważna – nie tylko dla matki, nie tylko dla młodego Jarka, ale i dla dojrzałego Jarosława.
Jest w tym coś więcej niż tylko zrozumiała racjonalna postawa, że nie nie będzie tu pogoni za żadną utraconą żydowskością, żadnego pozowania się na obcego i innego w polskiej kulturze. Tej polskości patriotycznej i patetycznej bywa tak dużo, że staje się pytaniem o to, dlaczego właściwie nie da się jej podważyć? Czemu tak niemożliwy staje się znak zapytania.
Polskość więc w gruncie rzeczy pozostaje nienaruszona.
Jest jeszcze jedna nienaruszona sprawa. Autor zostawia czytelników z jeszcze jednym niewypowiedzianym brakującym puzzlem w tej układance – pytaniem, które z pewnością zadaje sobie każdy: jak w tej opowieści, w tej rozpisanej na dziesięciolecia tajemnicy rodzinnej odnajduje się brat Jarosława? Jacek Kurski – politycznymi sympatiami zdecydowanie po stronie matki – pojawia się w toku opowieści tylko raz:
[…] obiecaj, że nie będziesz wkładał tej jarmułki. A po co to? Podobno widziano cię w synagodze na nabożeństwie. Ty bratu szkodzisz.
s. 179
Jego duch wisi nieco w powietrzu przy okazji onirycznie opisanej historii z pogrzebem matki oraz przywołany jest wprost w dołączonej w aneksie mowie pogrzebowej. Ale od pierwszego akapitu zastanawiamy się, jak ta historia rodzinna żyje w rodzinie. To można tylko domyślić sobie.
3 grudnia 2022