Obcy swojski Śląsk (I konkurs: książka do wygrania)

Czarne Miasto
Marta Knopik
Lira 2020

Można by zacząć od tego, że to książka o przybyszach, którzy na Śląsku znaleźli pracę, dostali własne mieszkanie, mogli zacząć więc lepsze życie, czyli po prostu własne. Tak było w przypadku Wandy, którą poznajemy na pierwszej stronie debiutanckiej powieści Marty Knopik. 

Wanda pochodziła z wiejskiej rodziny, jej mama ledwo potrafiła czytać i pisać i niechętnie spoglądała na córkę z nosem w książkach. Miłość do opowieści Wanda przekazała swoim córkom, co zresztą okaże się dla nich zbawienne. 

Oswajanie miejsc  

Do Czarnego Miasta Wanda ze Zdziśkiem przyjeżdżają jako młode małżeństwo. Zasiedlanie miejsca jest wchodzeniem w cudze, obce. Poniemieckie. U Knopik to akurat nieco wyidealizowany obraz „przyjaznego przejęcia”, kiedy Wanda ze Zdziśkiem nie tylko swojej poprzedniej lokatorce dają klucze, żeby w każdej chwili mogła wrócić po resztę rzeczy, ale i z estymą podchodzą do pozostawionych rzeczy. Nieco naiwne spojrzenie ma jednak swoje uzasadnienie w toku opowieści i konstrukcji narratora. 

Wszechwiedzący narrator trzecioosobowy przybiera tu postać empatycznego psychoterapeuty, który jest blisko każdej z bohaterek, towarzysząc i pomagając wydobyć opowieść, która ma uśmierzać ból i leczyć rany zadane w przeszłości. „Każdy ma w sobie podziemny labirynt” – przekonuje nas, że tylko opowiadając swój los, można go zrozumieć. 

To oczywiście nic nowego, ale ciekawie poprowadzony zostaje wątek właśnie psychoterapeutycznego z natury opowiadania własnego życia, żeby je poskładać na nowo, pozbyć zalegających w żołądku kamieni i poukładać z przeszłością. 

Opuszczanie córek 

Bo opowieść o awansie społecznym ma jednak i drugą ciemniejszą stronę. Szybko okazuje się, że sielankowe życie Wandy, Zdziśka i ich dwóch córek – Bianki i Belindy – zostaje przerwane. Wstrząs w kopalni. Tąpnięcie. Wanda zostaje wdową, a tak naprawdę „umiera w połowie”. Widzimy ją w kompletnym rozpadzie, ktoś przykrywa ją kocem, odsuwa zasłony, zasuwa, podaje herbatę. Nawet po latach nie potrafi niczego dokładnie sobie przypomnieć. Ile dni tak siedziała?

Wdowy śląskie nie mają lekko. Ale kiedy zbliżamy się do opowieści Bianki i Belindy, zdajemy sobie sprawę, jak strasznie miały opuszczone córki. 

Śląskie podziemia 

Ale to także książka o miejscu. Znakiem rozpoznawczym Czarnego Miasta jest obcość, która staje się trudna do oswojenia, wpływa na losy bohaterów, na ich samopoczucie. Wdycha się ją na co dzień. 

[…] powietrze w Czarnym Mieście zaczyna gęstnieć i tracić przejrzystość. Przez smugi dymu przebija jeszcze złoty blask słońca, powoli zalega jednak ciemność, która za kilka dni, z początkiem listopada, pochłonie całe miasto. Na razie czai się w brudnych bramach, w zapachu piwnic, ulatnia się z kominów i oplata dachy budynków. Powietrze ma lekko rdzawy posmak dymu, trochę podobny do smaku krwi. „To zapach ziemi ojców, zapach węgla” — mówią z dumą rdzenni czarnomieszczanie. (7)

Obcość miejsc przeradza się z czasem w tajemnicze podziemne życie, napędzane legendami o podziemnych korytarzach. Próżno tu szukać magicznego uniesienia. 

Zbawienne odkrywanie

Knopik udało się pokazać, że magia śląskich miejsc to mieszanka grozy wstrząsów, które naruszają konstrukcje budynków, zapadających się kamienic i potrzeby nadania temu wszystkiemu jakiegoś sensu. 

Bo przecież ci, którzy odchodzą, zostawili po sobie ślad. Znikają z miejsc, ale są obecni w pamięci tych, którzy zostają. Ocalanie tych śladów to także próba radzenia sobie z obcością, strachem, niepewnością. Wymaga trudu, także tego wynikającego ze zmierzenia się z samym sobą.

Jakkolwiek ten trud nazwiemy – sztuką, magią czy terapią – daje nam szasnę na pojednanie się z losem i miejscem. Dzięki czemu, jak wyjaśnia wiedźma i psycholog Genowefa: „To, co zakryte, odkrywa się przed nami”. 

Opowieść o Czarnym Mieście najmocniej wybrzmiewa w losach Bianki i Belindy. Ich postaci są wyraźne, wiarygodne, bliskie. Wierzy im się.

Debiut Knopik to – jak zapowiada autorka – początek cyklu opowieści z Czarnego Miasta. Łatwo się zaprzyjaźnić z jego mieszkańcami. Przyjemnie będzie do nich wrócić. 

Co trzeba zrobić, żeby wygrać książkę?

Dzięki uprzejmości wydawnictwa Lira czytelnicy bloga mogą otrzymać egzemplarz wydania papierowego Czarnego Miasta. Jak to zrobić?

Zapisani do newslettera wiedzą, że wystarczy polecić w komentarzu do tego wpisu wartą przeczytania książkę o Śląsku.

Wszystkich nowych czytelników zachęcam do zapisania się do newslettera i polecania w komentarzach.

30 czerwca 2020