„Filozofia dla zabieganych”, czyli jak profesor filozofii używa Instagrama

Filozofia dla zabieganych. Mała książeczka o wielkich ideach
Jonny Thomson
przeł. Alka Konieczka
Insignis 2021

Gdzie wyznaczasz granicę i uznajesz, że miarka się przebrała? Według Alberta Camusa ta granica, której nikt nie może przekroczyć, ten moment ostatecznego buntu, wiele mówi o tym, kim jesteśmy.

Camus o buncie, s. 105

Filozofia dla zabieganych z jest czymś więcej niż rozbudowaną wersją instagramowych wpisów profesora z Oxfordu prowadzącego konto Mini Philosophy. To zbiór, który porządkuje nam świat. 

Jonny Thomson podzielił poszczególne zagadnienia filozoficzne na kilka rozdziałów, w których każdy wpis wyraźnie oznaczony jest problemem i nazwiskiem filozofa. Dlatego Schopenhauera o nudzie znajdziemy w rozdziale Filozofia egzystencji, a o muzyce w rozdziale Sztuka. Podobnie będzie z innymi.

Tak ułożona struktura książki sprawia, że można ją czytać okładki do okładki. Można także zaglądać do niej jak do encyklopedii albo jak do Biblii. Sięgać wtedy, kiedy potrzebujemy.

Freud reaktywacja 

Od pierwszych zdań widać, że Thomson szuka w filozofii powiązania z codziennością. Każdy wpis zaczyna od współczesnej scenki, żeby pokazać sedno problemu i jego wyjaśnienie filozoficzne. 

Nigdy tak naprawdę nie dorastamy. W każdym z nas znajduje się niepewne siebie, wątpiące dziecko, które po prostu się boi. Boimy się tego, że świat jest bezprawny, że przyroda jest tak zupełnie obojętna i tego, że wszyscy wszędzie sprawiają wrażenie, jakby udawali. […] Według Zygmunta Freuda […] ten pełen niezadowolenia stan jest powodem, który popycha ludzi na całym świecie do tworzenia postaci ojca, który się nami zaopiekuje. 

Freud o Ojcu Naszym, s. 213

Religia jest najstarszą formą spełniania życzeń – kontynuuje Thomson, pokazując logiczne powiązanie między potrzebą posiadania ojca a kurczowym trzymaniem się religii, bo ta pozbawia nas strachu przed śmiercią. Tak jak to widział Freud.

O chodzeniu, o patrzeniu na drzewa, o wygrywaniu w scrabble  

W książce Thomsona zachwyca nie tylko rozmach problemów i skład osobowy filozofów, ale zestaw pytań i odpowiedzi. Autor bowiem nie zostawia nas nigdy z pytaniami, które zadawali sobie filozofowie. Zawsze ma dla nas odpowiedzi.

Godzi sprzeczności, jak choćby wtedy, gdy wyjaśnia, dlaczego ikona feminizmu Simone de Beauvoir wierzyła mimo wszystko w macierzyństwo, chociaż jednocześnie uważała je za niebezpieczne. Dlaczego? Wyjaśnienie znajdziecie na trzech stronach. 

No właśnie. Zgodnie z tytułem filozofia dla zabieganych nie może zajmować więcej niż kilka stron do przeczytania w kilka minut. Jest zwięźle, konkretnie i zawsze z zakorzenieniem tu i teraz.

Thomson rozstrzyga wielkie sprawy, jak rachunek moralności, nacjonalizm czy ruszanie na wojnę, ekonomiczne, jak choćby niewidzialna ręka rynku czy praca do późna, ale i nasze zwyczajne, jak przyjaźń, albo zaskakujące, jak czemu służy patrzenie na drzewa albo jak wygrywać w scrabble. 

Filozofia w tym wydaniu staje się przewodniczką do zaspokajania wiedzy i rozpoznawania przyjemności z rozumienia, co się z nami i ze światem dzieje. Daje ulgę w uznaniu własnej ignorancji i namawia do zadowolenia z bycia.

Zapomnij więc o rozbudowanych systemach i wszelkich „-izmach”, ponieważ one jedynie szufladkują nasz umysł. Skup się na rzeczach w chwili, kiedy je napotykasz. 

Husserl o patrzeniu na drzewa, s. 387

Największą zaletą tej książki jest nawet nie to, że chce się do niej zaglądać wiele razy, sprawdzając, o co chodzi Marksowi, Jungowi czy Kantowi. Jej najmocniejszą stroną jest to, że wzbudza apetyt na więcej. Mamy nieodpartą ochotę, żeby sprawdzić, co jeszcze o spacerowaniu ma do powiedzenia Thoreau. 

Szukacie zaskakującego prezentu pod choinkę? Filozofia dla zabieganych sprawdzi się idealnie.

12 grudnia 2021