„Ten drugi”: Faulkner, Szekspir i rodzina królewska
Ten drugi
Książę Harry
przeł. Miłosz Biedrzycki, Mariusz Gądek, Jan Dzierzgowski,
Anna Dzierzgowska, Agnieszka Wyszogrodzka-Gaik
Marginesy 2023
Przeszłość nigdy nie umiera, Właściwie nie jest nawet przeszłością.
Requiem dla zakonnicy
Na cytat z Williama Faulknera, który stał się mottem autobiografii, książę Harry trafił w internecie w zestawie najbardziej błyskotliwych cytatów. Mówi to sporo o jego wykształceniu, ale i o stylu komunikacji.
Pomyślałem najpierw: kim, do cholery, jest ten Faulkner? A potem: czy on jest jakoś spokrewniony z Windsorami, że tak dobrze nas zna?
Może wydawać się, że to niemożliwe, by tak dobrze wykształcony obywatel świata, jakim jest członek brytyjskiej rodziny królewskiej, nie zna jednego z najwybitniejszych pisarzy, ale lektura jego autobiografii pozwala nam z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że to nie jest kokieteria.
Tu zresztą zasadza się koncept całości. Przeszłość interweniująca w teraźniejszość tworzy podstawową ramę strukturalną, w którą utalentowany ghostwriter J.R. Moehringer układa opowieść księcia Harry’ego – rozprawiającego się nie z ojcem i nawet nie z rodziną królewską jako taką, ale przede wszystkim ze swoim bratem Williamem i dziedzictwem przeszłości, która ciąży na dziedzicach do tronu. Harry jest tym rezerwowym.
Być albo nie być brodatym
Opowieść o przeszłości dla Harry’ego jest opowieścią o duchach.
Najbardziej nieoczywistym, ale i dzięki temu najciekawszym może duchem ciążącym nad opowieścią jest Szekspirowski Hamlet, choć książę Harry przyznaje, że Szekspir go nudził i zmuszanie się do czytania go w młodości było zajęciem daremnym.
Szekspira cenił za to ojciec – i z pewnością upodobał sobie także Moehringer. Nawiązań w książce będzie mnóstwo, także ironicznych, jak choćby podsumowanie dyskusji o tym, czy w dniu ślubu powinien być ogolony:
Być albo nie być brodatym, oto było pytanie, ale można było liczyć na dziadka, że będzie domagał się więcej brody.
Świat duchów cieleśnie pojawia się w życiu Harry’ego w kluczowym momencie, kiedy do sypialni 12-letniego księcia w Balmoral Castle przychodzi ojciec, budzi go i obwieszcza potworną wiadomość o śmieci matki.
Księżna Diana wyziera z opowieści syna – kompletnie odrealniona, uduchowiona, ale i w jakimś sensie obsesyjnie obecna. Duchy zmarłych wkraczają od pierwszych słów. W prologu widzimy Szekspirowską scenę spotkania na cmentarzu: Harry’ego z bratem Williamem i ojcem Karolem.
Spojrzałem wokół siebie. Przeszliśmy już spory kawałek, a teraz dochodziliśmy do samego środka królewskiego cmentarza, po kostki w ciałach bardziej niż książę Hamlet.
Król Karol w książce Ten drugi jest postacią tragiczną, z dziwnym – i potwornie sztucznym – upodobaniem do patosu. Jest uosobieniem bezradności. Najczęściej powtarzany zwrot „Haroldzie” albo „kochany chłopcze” poprzedza wyznaniem, że nie da się nic zrobić z ciężarem wspólnego losu członków najbardziej uprzywilejowanej, rozpoznawalnej i najbardziej dysfunkcyjnej rodziny na świecie.
Książę Harry w tym zestawieniu ze wszystkimi swoimi niedociągnięciami, woltą rodzinną, przeprowadzką, nawet z tą dziwną krucjatą przeciwko mediom czy upodobaniem do opowieści o własnym penisie staje się bardziej sprawczy niż jakikolwiek inny przedstawiciel rodziny królewskiej. I autobiografia staje się najbardziej namacalnym potwierdzeniem owej sprawczości.
Pochwała ghostwritera
Ale Tego drugiego warto przeczytać nie z powodów odkrywania psychologicznych zakamarków stającej do własne nogi księcia. Tylko z powodu literackiej siły szekspirowskiego głosu i szekspirowskich nawiązań.
Na drugiej randce Harry wyznaje Meghan Markle, że nie jest wielkim fanem książek, kiedy ta opowiada mu o swojej lekturze Jedz, módl się, kochaj, a Harry kompletnie nie wie, o co chodzi.
Szekspir jednak prześladował go w młodości, kiedy ojciec ciągnął go do teatru na przedstawienia czy utyskiwał na marnujące się dziedzictwo wielkiego brytyjskiego pisarza. Podsumowanie prób lektury Hamleta z pewnością spodoba się może każdemu, kto ma problem z lekturami w szkole.
Hamlet jednak nieoczekiwanie okazuje się pomocny w robocie Moehringera. Zarówno książę Harry, jak i wydawnictwo, które zapłaciło za książkę 20-milionową zaliczkę, nie mogli wybrać lepiej. Moehringer to nagrodzony Pulitzerem reporter, który został autorem wspomnień i powieści, a także ghostwriterem, przede wszystkim, porywająco szczerego wspomnienia Andre Agassiego zatytułowanego Open.
Moehringer ma to, co zwykło się określać mianem powieściowego oka do detalu, skutecznie wykorzystanego w książce Ten drugi. Nie do zapomnienia jest pierwsza scena na cmentarzu ani biały szlafrok króla Karola, ani połatana, wykrochmalona pościel w Balmoral, z napisem E.R., formalnym inicjałem królowej – chyba najlepsza metafora zużytej i pocerowanej instytucji monarchii.
Moehringer zna kanon literacki i świetnie wybiera z literackiego worka odpowiednie narzędzia do szlifowania opowieści księcia. W angielskiej wersji język Szekspira pobrzmiewa w niejednym zdaniu, odsłaniając talent Moehringera nie tylko do konstrukcji, ale również stylistyczny.
Na wygnaniu
Co może najciekawsze, Moehringer układając opowieść Harry’ego w trzy części dramatu, nie tylko nie odbiera mu głosu, ale w zasadzie pozwala mu się odnaleźć, wypowiedzieć jako „bezszekspirowemu” księciu.
Rzecz jasna, nie o pokaz stylu czy porównań do Szekspira chodzi. Nie po to Harry pisze tę książkę. Po co zatem? W jednym z wywiadów mówił, że traktuje ją jako zaproszenie do rozmowy (i pojednania) z ojcem i bratem.
Ale stawka jest znacznie większa – i chyba nie do końca Harry zdaje sobie sprawę z tego, jak wiele w niej ujawnia z zakulisowych rozmów, zachowań i dowodów małostkowości członków monarchii. Jak dzięki temu staje się ona nie tylko jego autobiografią, ale przy okazji dokumentem historycznym.
Czy coś zaskakuje? Mnie może oczywisty, ale i dość zabawny fakt, jak bardzo rodzina królewska okazuje się pozbawiona samoświadomości. A przecież wydawało się, że musi być inaczej, obserwując, jak cały czas odgrywają swoje dopasowane do okoliczności i publiczności role.
Ostatecznie zaskakuje też sam książę Harry. Być może największą wartością tej autobiografii jest to, że książę Harry rezygnując z życia w rodzinie królewskiej, zyskał to, co Hamlet miał dopiero po śmierci: swoją historię opowiedzianą na własnych warunkach.
Jedna ze specjalistek twórczości Faulknera prof. Elaine Smith powiedziała kiedyś, że czytanie Faulknera jest lekcją człowieczeństwa w tym sensie, że zmuszeni bywamy tworzyć znaczenie budowane na wielu niepewnych elementach naszego doświadczenia wydobywanego z pamięci. Harry ma odwagę użyć tej niepewności i budować na tym, czemu każdy inny może przecież zaprzeczyć.
Z tych powodów właśnie autobiografię Harry’ego można czytać jako coś więcej jako kolejną książkę o/i celebryty. Ja wpisuję ją w każdym razie na listę najciekawszych (bo najbardziej zaskakujących) książek 2023 roku. Choć oczywiście rok dopiero się zaczął…
22 lutego 2023