Kobieta osobna: Vivian Gornick

Kobieta osobna i miasto
Vivian Gornick
przeł. Łukasz Witczak
Filtry 2022

Zwyczaj samotności wchodzi w krew. Leonard mówi mi, że jeśli nie przekuję tej samotności w coś dobrego, na zawsze pozostanę córką swojej matki.

s. 163

Vivian Gornick odcisnęła swoje historyczne piętno przede wszystkim jako aktywistka i publicystka feministyczna. Jako pisarka późno została zauważona – sławę przyniosła jej wspaniała książka Przywiązania, którą wydała w 1987 roku jako 51-latka. Przywiązania bez znieczulenia przeprowadzona wiwisekcja relacji córki z matką, ale i rozprawa z kochankami, podejściem do pracy, życia i tego, czego się właściwie oczekuje od siebie. Czym jest spełnienie osobiste? Ileż razy mierzymy się z takim pytaniem u siebie…

Spacerem po Manhattanie

Kobieta osobna i miasto ukazała się w 2015 roku – z pewnością mamy tu do czynienia z kontynuacją spacerów po Nowym Jorku, nieco innej włóczęgi (ale czy aż tak bardzo?) od tej, którą uprawia Fran Lebowitz

Gornick nie lubuje się w Nowym Jorku tak jak Lebowitz. Nie lubuje się zresztą także w swoim głosie i diagnozach, jak czyni to popularna felietonistka. To z pewnością sprawia, że prozę Gornick odbieramy jako bardziej szczerą. Mniej w niej poklasku, za to więcej tego, co nazwać byśmy mogli żywiołem codzienności. 

W tej codzienność towarzyszy jej tym razem rzadziej matka, częściej za to przyjaciel gej – Leonard. Ich przyjaźń zresztą nie ma nic wspólnego z wyidealizowanym filmowym obrazem tego typu relacji. Są wobec siebie niejednokrotnie okrutni, co wynika z przeświadczenia, że widzą zawsze szklankę do połowy pustą. 

Relacje z innymi, szczerość wobec siebie

U Vivian Gornick najbardziej fascynująca jest szczerość i bezpretensjonalność, z którymi podchodzi do relacji międzyludzkich, ale i do siebie samej. Zbliża nas do tego, czym jest dojrzewanie, starzenie się, kiedy w innych szuka się z wiekiem nie fascynujących nowych światów, ale udanej rozmowy. 

Udana rozmowa to nie kwestia wspólnych zainteresowań, względów klasowych czy wyznawanych ideałów, lecz temperamentu: tego, co sprawia, że człowiek instynktownie odpowiada afirmatywnym: „Doskonale wiem, o czym mówisz”, a nie polemicznym: „Co przez to rozumiesz?”. Tam, gdzie jest wspólnota temperamentu, rozmowa toczy się swobodnym, nieskrępowanym nurtem; tam, gdzie tej wspólnoty brakuje, człowiek zawsze stąpa jak po polu minowym.

s. 113

Relacje z innymi stoją w centrum tej opowieści – w bliskiej relacji zresztą z samotnością. Spotkania i przyjaźnie z wiekiem przeobrażają się, czasem gasną, rzadko dochodzą nowe. Relacje z miastem także się niezauważalnie zmieniają.

Tempo wędrówek po Manhattanie jakby zwalnia. Mamy wrażenie, że miasto starzeje się wraz z jej flaneurami. Tym, co niezmienne i co – jak się wydaje – ma u Gornick największą wartość, jest niegasnącą potrzeba rozumienia (świata i innych) i zrozumienia (siebie i innych). 

Lekko rwane rozdziały, przytaczane dialogi i scenki z życia znajomych wymykają się tak popularnej w takich przypadkach formule anegdoty, szukając miejsca na niedopowiedzenie. Brak puenty daje poczucie, że Gornick prowadzi z czytelnikami realną rozmowę, rezerwując dla nich przestrzeń na reakcję. Ten zabieg – rzadki w literaturze – znacząco skraca dystans pomiędzy autorką a czytelnikami. Gładko wchodzimy w ten świat – i jeszcze długo po zamknięciu książki go nie opuszczamy. 

Kobieta osobna i miasto to jedna z tych lektur, które czyta się, nie chcąc dojść do końca. Chce się z Gornick spacerować bez końca. 

2 stycznia 2023