Unicestwianie. I odradzanie u Michela Houellebecqa

Unicestwianie
Michel Houellebecq
przeł. Edyta Geppert
WAB 2022

Od lat każda nowa książka Houellebecqa jest wydarzeniem. Często od razu planowany jest dodruk, bo nakład dość szybko się wyczerpuje. Sam autor zresztą – jak w sprytnie zaplanowanej strategii marketingowej – podsyca zainteresowanie jego powieściami. Jest niedostępny i kapryśny. 

Znane wątki Houellebecqa

Michel Houellebecq nie udziela wywiadów, dziennikarzy uważa za głupków (no, chyba że jest to spotkanie na Sorbonie – wówczas robi wyjątek). Demonstracyjnie odcina się od tak zwanej kultury popularnej (cokolwiek to dziś znaczy). Ale właśnie w niej święci od lat największe triumfy, bojąc rekordy popularności. 

Ponad 600 stron Unicestwiania pozornie jedynie przenosi nas w przyszłość, bo rzecz dzieje się tuż przed wyborami prezydenckimi w 2027 roku. Faktycznie jednak dzieje się w zasadzie tu i teraz, bo mniej więcej wszędzie w Europie mogłaby się wydarzyć taka historia. Niemal wszędzie dylematy Europejczyków są podobne, a ich głos wyrywany w brutalnej walce skrajnej prawicy z liberałami. 

Znane wątki u Houellebecqa – mężczyźni, których kariera utknęła, depresyjni, goniący za sekundą ekscytacji, szukający ratunku w momentalnym choćby uniesieniu seksualnym – są obecne także tutaj. Może tym razem wyraźniej pokazuje nie tylko starzejących się  mężczyzn, ale i chorujących, którym cierpienie i niedołężność odbierają godność.

Panowanie nad ciałem wykracza już poza seksualną sprawność, co może stanowić naturalną kolej rzeczy, ale chyba niekoniecznie staje się równie interesującym rozwiązaniem fabularnym. Z pewnością woleliśmy rozterki panów z poprzednich powieści. 

Wiara w polityków

Ale to nie kondycja męska wybija się na plan pierwszy (zresztą nieco bardziej nudzi nas tym razem niż w poprzednich powieściach). Nie są to także kobiety, które w Unicestwianiu wydają się nawet mocniejsze niż w innych powieściach Houellebecqa.

Mocniejsze, ale i bardziej czułe. Prudence – żona Paula (wysokiego urzędnika w Ministerstwie Finansów) – radzi sobie znacznie lepiej z odchodzeniem (miłości, życia, ludzi wokół) niż Paul. Czyż nie ona jest spiritus movens sceny w metrze, kiedy Paul mocno przyciska ją do siebie? Czyż to nie w kobietach Houellebecq pokłada nadzieje?  

Zwykle właśnie w kontekście Unicestwiania pisze się o miłości, którą cyniczny z natury Houellebecq wysławia jako ostatnią nadzieję ludzkości. Ale dla mnie tym, co sprawia, że „czyta się” tę powieść, jest podejście do polityki i polityków. 

Otóż nawet nie o diagnozę społeczną rzecz się rozbija. Ale o to, że Houellebecq wierzy skrycie, że politycy mogą być moralni, racjonalni i że jeszcze komuś zależy na tym, co nazywamy racją stanu. Nie ci najbardziej krzykliwi, nie ci, którzy wygrywają w rankingach popularności. Ale urzędnicy skupieni na detalach. Właśnie taki jest Bruno – minister finansów. I jemu pisarz przyznaje rację, z nim każe czytelnikom sympatyzować.

Genialny minister finansów – czyż właśnie nie tego nam dziś potrzeba najbardziej? 

Pochwała wielkości Francji

Bruno jest także państwowcem i trudno nie uznać, że od lat Houellebecq wciska światu dokładnie tę samą prawdę: Francja może już nie jest tym krajem co dawniej, ale wciąż to tu bije serce Europy. 

I wierne grono jego czytelników z pewnością to nie zaskoczy. Podobnie jak nie powinno nikogo dziwić to, że Houellebecq jest dziś ulubionym pisarzem skrajnej prawicy. 

31 października 2022