„Niewidoczne. Historie warszawskich służących”. Przemilczane

Niewidoczne. Historie warszawskich służących
Pod red. Zofii Rojek
Muzeum Warszawy 2021

Do służby najmowały się kobiety najuboższe. Fakt, że w większości pochodziły ze wsi, odzwierciedlał sytuację społeczną i pozycję klasy ludowej. Kobieta wywodząca się z inteligencji, choćby zdesperowana i pozbawiona środków do życia, nie zostawała służącą.

s. 18

Książka nie jest omówieniem wystawy. Poza dokumentacją zdjęciową zawiera eseje omawiające poszczególne zagadnienia związane z upaid work. Historia warszawskich służących to opowieść o kobietach, które ze wsi wędrowały do miast w poszukiwaniu życia, w którym miały dach nad głową i coś do jedzenia. Niewiele więcej, bo pracę, którą wykonywały, nikt nie traktował jako zajęcie, za które należy się zapłata. 

Szok kulturowy 

Przyjeżdżały ze wsi, zamieszkiwały w domu pracodawców. Miały ścisły plan dnia wypełniony obowiązkami od świtu do nocy. Pracowały codziennie, raz na dwa tygodnie miały wolną niedzielę. Migrując do miasta, zmieniały nie tylko miejsce. Zmieniało się całe ich życie. 

Na szok kulturowy, który towarzyszył zjawisku migracji młodych kobiet ze wsi do miasta, składała się inna organizacja życia w mieście, odmienne sposoby przyrządzania potraw, a nawet same potrawy. Michał Rausz zwraca uwagę także na to, że w mieście brakowało bliskich związków rodzinnych czy sąsiedzkich, tak charakterystycznych dla życia na wsi. 

Dla miastowych służące były „innym”, często przede wszystkim jednak niewidoczne wykonująca pracę, która dzieje się sama. 

Awans społeczny kobiet ze wsi? 

Bywają różne relacje, jak młode dziewczyny wyrywały się z biedy – przejmująca jest choćby historia Anny Walentynowicz, która do wprawdzie do warszawskich służących nie należała, ale przecież losy były podobne. W większości jednak trudno zrekonstruować, jak swój los traktowały same służące. Nie ma w zasadzie wspomnień, a teksty opisujące los służących z punktu widzenia pracodawczyń nie mogą być traktowane jako wiarygodne. 

Zgromadzone ślady – przedmioty, ubrania, poradniki, zwyczaje, wymiana poglądów między służącymi z różnych domów przy okazji robienia zakupów – służyć mogą swoistej archeologii, odkrywania ich własnej historii. 

Przyjazd do miasta musiał być szokiem: wyrwania z rodzinnych, swojskich korzeni, zetknięciem z innością, obcością. Szokiem samotności, izolacji, ale i koniecznością szybkiego nauczenia się nowych obowiązków, nowego życia. Czy był lepszym życiem? Brakiem biedy? Czy czuły, że żyje im się mimo wszystko lepiej? 

Niewidoczna praca służących stawała się jednak podstawą stylu życia: to one gotowały, sprzątały, ustawiały zastawę. To one rozpalały rano ogień w kominku. Myły okna, zajmowały się dziećmi. I wcale dziś nie zniknęły. 

Historie warszawskich służących. Nieopowiedziane

To dziwne uczucie, kiedy ogląda i czyta się o czymś, o czym wiemy, a jednak wyłania się jakby z ukrycia. Zaczyna uwierać nas jakimś jednym choćby śladem. Może to być dzwoneczek, który gdzieś przechowywany w domach naszych babek albo prababek przypomina o historii mieszkających z nami służących. Może to być gruba, wełniana chusta w kratę, którą kobiety ze wsi okrywały głowę i ramiona. 

Po tych kraciastych chustach najłatwiej można było rozpoznać w mieście służące albo przyjeżdżające na handel kobiety ze wsi. Były widocznym wyznacznikiem ich pozycji społecznej. Dla wielu z nas znane z dzieciństwa, odrzucane, niechciane dziedzictwo. Wstydliwe? Dziś także trudne, bo są sygnałem przemilczanego. Nie dość, że nie wiemy, jakie historie się za nimi kryją, to często nie ma już nikogo, kto mógłby o tym opowiedzieć. Pozostały nam tylko rzeczy.

kraciasta wełniana chusta

Wystawa towarzysząca publikacji w Muzeum Warszawy jeszcze do 20 marca 2022.

27 grudnia 2021