Trzecia płeć świata (i książka dla czytelników)
Trzecia płeć świata
Waldemar Kuligowski
Ilustracje Marianna Sztyma
Wydawnictwo Albus 2020
Aż trudno uwierzyć, że nikt wcześniej na to nie wpadł. Autor zabiera nas w daleką wędrówkę językową, pojęciową, ale i całkiem realną do obcych kultur, badanych tak chętnie przez antropologów. Książką, choć przyjemnie i przystępnie napisana, korzysta obficie z prac naukowców robiących badania terenowe w różnych częściach świata. I odkrywa przed nami nieoczekiwane miejsca i równie niesamowitych mieszkańców.
Dlaczego trzecia płeć?
Fa’afafine, xanith, muxe, bakla, mashoga, tsekats, sekrata – pochodzą z takich języków jak tagalski, bugijski, polinezyjski czy suahili. Oznaczają kogoś, kto wymyka się podziałowi na męskie i żeńskie. Żyją w kulturach, mają swoje opowieści, legendy, wierzenia.
Kuligowski – sam antropolog – opowiada o ich codziennych życiu: pracy, czasie wolnym. Stara się oddać im głos.
Od Panamy do Ameryki Północnej
Każdy z 13 rozdziałów opowiada o kimś innym, innym kraju, przywołując na koniec źródła. Podróż zaczynamy od wysp Kuna Yala (Panama), gdzie spotykamy się ze omeggid – to biologiczni mężczyźni, którzy przyjmują sposób życia kobiet.
W mitologii Kunów jest opowieść, która uzasadnia to, że społeczeństwo nie dzieli się tylko na kobiety i mężczyzn. Oto na początku czasu do ludzi zstąpiło troje rodzeństwa: Ibeorgun, Giggardiryai i Wiggudun. Mieli oni nauczyć przodków Kunów wielu potrzebnych umiejętności, a także zasad organizowania wspólnoty. Pierwszy z nich reprezentował męski pierwiastek i stał się twórcą społeczeństwa Kunów. Nauczył ich powitań, długich i oczyszczających kąpieli oraz budowy wygodnych chat. Giggardiryai uosabia porządek kobiecy, doświadczenie w pracach domowych i w kwestiach równości płci. Pokazała, jak tkać hamaki i szyć spódnice. Trzeci z rodzeństwa, Wiggudun, reprezentował natomiast płynność płci.
s. 11
Potem przenosimy się na Hawaje, gdzie stykamy się z filozofią bycia sobą i tylko wyrażanie siebie stwarza osobę. Z Hawajów lecimy na Bora-Bora, gdzie spotykamy rae-rae, czyli osoby transgenderowe. Następnie Madagaskar, który zaskakuje długą tradycją życia poza systemem dwóch płci. Kolejna będzie wschodnia Afryka, potem Filipiny, Tajlandia, Indie, wysypy Samoa, Meksyk, Oman i Ameryka Północna.
Każdy z krajów opisuje osobną wspólnotę, wszystko na kilku stronach z kolorowymi ilustracjami Marianny Sztymy. I raczej w konwencji tak zwanej literatury popularnej, czyli takiej, która ma trafić do masowego czytelnika. Autor podaje źródła, z których korzysta, ale sam unika naukowego języka.
Niewykluczający język
W Europie przyzwyczajeni jesteśmy do myślenia o płci w kategoriach emancypacji. Kobiety walczyły o prawa wyborcze, polityczną reprezentację, równouprawnienie w każdej dziedzinie. Mężczyźni walczą o prawa do zajmowania się dziećmi, ale też walczą z wizerunkiem macho.
Społeczność LGBTQ+ próbuje wywalczyć sobie prawo do wolności, do praw, które w społeczeństwie przysługują innym. Gender uczula nas na to, że płeć bywa rolą społeczną, którą często narzuca kultura.
W każdej z tych walk największa toczy się o to, jakim językiem będziemy mówić o sobie.
Kuligowski w zaskakujący sposób pokazuje, że taki niewykluczający język istnieje. Zachował się w kulturach, które od wieków kultywują własne wierzenia i opowieści. Mają swój język, własne nazwy, które poszerzają zestaw mówienia o sobie. I przekonują nas, że różnice są źródłem siły: jednostki i społeczeństwa.
Co zrobić, żeby dostać książkę?
Proszę pod tym wpisem albo na Facebooku bądź Instagramie napisać, o jakim miejscu bądź autorze chcielibyście przeczytać na Literackim GPS-ie 🙂 Na propozycje czekam do piątku 23 października. Spośród nadesłanych wylosuję osobę, do której powędruje Trzecia płeć świata.
16 października 2020